Cześć dziewczyny!
Prawda, że pogoda ostatnio dopisuje? Aż chce się wyjść z domu, zaczerpnąć powietrza i iść z uśmiechem na twarzy. Ostatnio nie jestem zbyt zajęta, ponieważ podjęłam decyzję o odejściu z pracy - nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale już niedługo powinno się okazać.
Przedwczoraj wraz z przyjaciółką oglądałyśmy po raz kolejny "Candy". Nie wiem czy wiecie, ale Heath Ledger to mój najukochańszy aktor od niepamiętnych czasów. Oglądałam chyba wszystkie jego filmy po kilka razy i niestety, ale jakoś nie może do mnie nadal dotrzeć, że już w żadnym więcej nie zagra.
"Candy" to opowieść o miłości. Miłości do dziewczyny/chłopaka, ale przede wszystkim miłości do narkotyków. Dan (Heath Ledger) oraz tytułowa Candy (Abbie Cornish) to młodzi, zakochani w sobie ludzie, uzależnieni od heroiny. Opowieść ta jest przedstawiana z perspektywy Dana, a film podzielony jest na trzy części. Niebo - w którym to wszystko idzie łatwo, mają pieniądze na narkotyki, balują, są szczęśliwi. Ziemia - w której to części zaczynają się ich problemy oraz piekło, w którym jak łatwo się domyślać życie zaczęło dawać kopy. To opowieść o destruktywnej miłości. Nie mogą być szczęśliwi razem, bo to poprowadzi ich tylko do złego. Kochają się, ale bardziej kochają narkotyki, dlatego też są zmuszeni się rozstać.
Oglądałam ten film pierwszy raz w 2007 roku, byłam pod ogromnym wrażeniem wykreowania postaci, scenografi (wszystko do siebie pasuje) oraz muzyki. Rola Geoffrey'a Rush'a jako Casper'a (znacie go z rewelacyjnej roli w King's Speech) była niesamowita - on jako ten dobry ojciec, zawsze ratujący z opresji, ale także prowadzący do destrukcji naszych bohaterów, bowiem razem ćpali.
Po tym filmie przychodzi taki czas na przemyślenie paru spraw i nie chodzi o pokazanie co narkotyki robią z człowiekiem, tylko jak miłość wpływa na człowieka. Moim zdaniem ten film to jedna z najlepszych ról Ledgera, jest naprawdę niesamowity.
Oglądałyście?
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. :) każdy jeden znaczy dla mnie baaardzo dużo.
PS Czy któraś z Was ma kolczyk "rook"?
xoxo
K.
ja jeszcze nie oglądałam ale chyba sobie obejrzę.;)
OdpowiedzUsuńooo jeszcze nie oglądałam :) a zapowiada się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńnie oglądałam ale już na mojej liście :0 i nie mam kolczyka o który pytasz, tylko standardowo przekute uszy + jeden.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam tego filmu :(
OdpowiedzUsuńDostałaś mojego maila?
A.
hmm nie ogladalam ale kto wie ;DDD moze sie po niego skusze ;DD
OdpowiedzUsuńojj tak niektore ceny sa dolujace ^^ ale zawsze popatrzec mozna ;DDD!
Niestety nie oglądałam ;/
OdpowiedzUsuńFilmu niestety nie widziałam, ale myślę że po Twoim opisie po niego sięgnę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://anormalnyblog.blogspot.com/
o, kolejny film do obejrzenia :) niczego nie lubię tak bardzo, jak oglądać filmy. wszystkie.
OdpowiedzUsuńpoprzedni post jest bardzo ciekawy - w całej mojej walce z cerą przeszłam wszystkie Vichy, Biodermy i LRP, a o Clinique zapomniałam. będzie trzeba kiedyś wypróbować.
O filmie pierwsze co słyszę, ale czytając fabułę do głowy przyszło mi "Requiem dla snu", możliwe, że są do siebie podobne, lecz ten drugi jest bardziej znany.
OdpowiedzUsuńOwego kolczyka nie mam, ale ponoć przebijanie bardzo boli.
cena była rewelacyjna wyprzedażowa :) ze 179 zł na 65 zł - szok!
OdpowiedzUsuńNazwisko Heatha znaczy, ze obojętnie, co to za film, ale trzeba zobaczyć :))
OdpowiedzUsuńwynajmuję ;)
OdpowiedzUsuńWiem że nie jest takie drogie bo 75 za najtanszy, ale te sa za 39,90 :) a jedna s Kruka można mieć :D ! w końcu to też świetna firma :). Zapewne nie jedno jeszcze kelly melu będę miała :D
OdpowiedzUsuńnaprawdę nic Ci nie pomaga? ;o może doczekaj chwilę bo w sumie suszenie jest złe, ale gorsza prostownica, ale skoro jej nie używasz to nie powinno być aż tak źle ;> a krótkie grzywki ja lubię brać na bok :D fajnie się układają nawet jak się je jakoś ogarnie ;DDD
OdpowiedzUsuńsuper ten film :P
OdpowiedzUsuńsuper blog zapraszam do mnie :
http://dominika-kuranda-docia.blogspot.com
Nie, nic się nie stało :D
OdpowiedzUsuńWyjechałam i postanowiłam odciąć się od internetu więc jakoś tak wyszło :)
Ej nie oglądałam tego filmu! A z twojej recenzji wydaję się okej :D
Jakie jeszcze filmy polecasz?:D
chyba będe musiala obejrzec :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Klaudia B.
Zapowiada się nieźle, niestety nie widziałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie oglądałam, ale kiedyś na pewno obejrzę :))
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, zapraszam Cię na moje rozdanie. Nagrodą jest dowolny kosmetyk ze sklepu Crafterie :))
Bardzo się cieszę, ze już doszły i się podobają :)
OdpowiedzUsuńA.
a to ciesze się że ktoś podziela mój punkt widzenia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojj widzę że Ty tak smao jak ja :D ja dla włosów jestem zdolna wielu rzeczy zaprzestać :D aczkolwiek dobre kosmetyki robią swoje! ;D
OdpowiedzUsuńNie oglądałam, ale z chęcią obejrzę, bo z Twojego opisu wynika, że jest ciekawy :)
OdpowiedzUsuń