sobota, 23 kwietnia 2011

Zakupy 2, Wesołego jajka! :)

Wczoraj, okazało się, że naprawdę mam pecha w życiu... Opowiem Wam pewnie przy okazji recenzji nowej płyty, którą właśnie wczoraj dostałam. Narazie, nie chcę się denerwować, więc jak przetrawię i wysłucham płyty, to na pewno wszystko powiem :)

Byłam też na małych zakupach w Mac'u, skończył mi się liner i chciałam wypróbować ten żelowy, zakupiłam więc :D jakich Wy używacie ? :)




Oraz cień do mojej piętnastki, którą czas najwyższy zapełnić :D 
Ricepaper.



Dostałam od kolegi na dysku wszystkie sezony Gossip Girl, The Vampire Diaries, Californication, White Collar i How I met your mother, także będę miała co oglądać :D 
oglądałyście któryś z tych seriali? Co polecacie? :)

Dziękuję za Wasze wsparcie, za to, że tak licznie odwiedzacie mojego bloga, że czytacie i komentujecie. Dziękuję dziękuję dziękuję.

Wesołych, pogodnych, radosnych i spokojnych Świąt Wielkiej Nocy Wam życzę :) 




xoxo
K.

czwartek, 21 kwietnia 2011

The Rocky Horror Show

Witam Was w ten piękny cieplutki dzień! :)


Wczoraj miałam zaszczyt towarzyszyć mojemu przyjacielowi na musicalu "The Rocky Horror Show" w Och Teatrze. Dawno nie gościłam w teatrze, więc gdy zaproponował mi, żebym z nim poszła, nie wahałam się ani chwili. Co prawda nie wiedziałam o czym będzie ten musical, ale byłam podekscytowana samym faktem pójścia do teatru. 


W Och Teatrze byłam pierwszy raz, niezbyt duży, przytulny teatr ze sceną po środku i widownią po bokach. Wszystko dopięte na ostatni guzik, nagłośnienie, światła czy inne efekty - idealne. 
Musical mnie tak oczarował, że teraz czekam tylko, aż ściągnie się film "The rocky horror picture show" który muszę koniecznie zobaczyć. 


Kocham muzykę i śpiew, dlatego nie mogłam wyjść z podziwu tych wszystkich wokali, piosenek, które szybko wpadają w ucho, kreacji bohaterów. Kostiumy i charakteryzacja dopracowane po mistrzowsku. Sztuka zabawna, troszkę straszna, aktorzy idealnie dobrani, każdy z nich pasował do swojej roli.


"Gdy 19 czerwca 1973 roku w maleńkim londyńskim Theatre Upstairs odbywała się prapremiera The Rocky Horror Show, jego autorzy pewnie nie spodziewali się, że ich dziwaczne, perwersyjne dziełko zdobędzie szturmem światową scenę musicalową. Richard O’Brien był wielkim fanem komiksów i horrorów, przy czym jego gust oscylował raczej wokół obszarów określanych zazwyczaj mianem filmów klasy B. Musical opowiadał o spotkaniu zagubionej w lesie młodej pary narzeczonych Brada i Janet z Frankiem’N’Furterem – biseksualnym transwestytą i szalonym naukowcem – oraz jego równie oryginalną świtą.
Spektakl odniósł sukces i wkrótce rozpoczął wspinaczkę po coraz bardziej prestiżowych londyńskich scenach. Ostatecznie zagrano go nad Tamizą 2960 razy."*



Jestem totalnie zakochana w tym musicalu, jeśli kochacie muzykę i teatr, musicie to zobaczyć.












Lubicie teatr? Jakie są wasze ulubione sztuki? :)





Chciałam podziękować za ilość komentarzy pod poprzednią notką, jesteście wspaniałe! <3

xoxo
K.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Zakupy

Hej!
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale miałam pewne problemy, które powoli się rozwiązują, ale i tak nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Dziś przychodzę z małymi zakupami, które zrobiłam niedawno :D


W końcu dostałam moje Conversy :) 





Bransoletki i kolczyki kupiłam u http://aneczkafn.blogspot.com/  <3










Lakiery Golden Rose z kolekcji Paris nr  205 i 207 :)
Zielony na żywo jest ciemniejszy.
A ten po lewej tutaj wygląda na granatowy a jest fioletowy ;p nei wiem czemu wyszły takie kolory przekłamane, wybaczcie.


Jaki kolor na paznokciach lubicie najbardziej? Ulubiona firma lakierowa? :) 
Ja uwielbiam czerwony, ale ostatnio lubię zielenie, granaty i fiolety :) a lakiery z Golden Rose, są tanie i jak nałoży się dobry utwardzacz to dają radę. OPI są dla mojej płytki najodpowiedniejsze, ale 49 zł za buteleczkę, więc aby kupić jeden lakier, muszę trochę zbierać :D


Nadrobiłam zaległości w komentowaniu, a teraz lecę robić dalej prezentację na jutro :) do następnego!

xoxo
K.

piątek, 15 kwietnia 2011

Cykl Sex and the city. - kochankowie Carrie

Nie do wiary, ale obudziło mnie dziś słońce! 
Jak na złość, dzisiaj muszę spędzić dzień na sprzątaniu... Później mam do załatwienia kilka spraw, na szczęście czuję się dziś lepiej :)




Dziś chciałabym przedstawić płeć męską w serialu, czyli kochanków głównej bohaterki Carrie Bradshaw :)




John James Preston czyli po prostu Mr Big - w tej roli Chris Noth. Bogaty makler, Carrie zakochuje się w nim, a on w niej, lecz aby doszło do ich ślubu musieli przejść wiele rozstań i powrotów, a także innych romansów.




Aidan Shaw - w tej roli John Corbett to druga miłość naszej bohaterki. Pierwszy ich związek był szczęśliwy, ale niestety Carrie zdradziła go z Mr. Big'iem. Powiedziała mu o tym w dniu ślubu Charlotte. Rok później zeszli się, a nawet zaręczyli, ale Carrie nie była gotowa na zostanie żoną. Rozstali się. Dwa lata później spotkali się, on był już ojcem, a ona trwała w związku z innym. To mój ulubiony kochanek Carrie, od kiedy spotkali się pierwszy raz byłam pewna, że już ze sobą będą na zawsze haha.


Jack Berger - w tej roli Ron Livingston. Pisarz, rzucił swoją dziewczynę dla Carrie. Wydawało się, że para idealna, jednak kiedy kariera Carrie rozwijała się coraz bardziej, jego stanęła w miejscu. Kłótnie przyczyniły się do ich rozstania.



Aleksandr Petrovsky - w tej roli Michaił Barysznikow. To dla niego Carrie wyjechała do Paryża, lecz nie czuła się tam zbytnio szczęśliwa. On przyczynił się do rozważań o dzieciach, lecz dla Aleksandra kariera zawsze była najważniejsza, nie angażował się w związek tak bardzo jak oczekiwała tego Carrie. Rozstali się, a do Nowego Jorku zabrał ją mr. Big




A według Was, który byłby idealnym mężem dla Carrie ? :)


xoxo
K.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Moja biżuteria część 1

Dzień Dobry! :)

Muszę za chwilę wychodzić, bo czeka mnie wizyta u lekarza, czuję się fatalnie. Wykrakałam sobie przeziębienie, no ale przed wyjściem chciałam jeszcze dla Was napisać :)

Pokażę dziś moje ulubione bransoletki :)



Srebrna bransoletka z Aparatu, którą dostałam na gwiazdkę od przyjaciółki
Ice cream -Kelly Melu, prezent od przyjaciółki
Cherries - Schubert, prezent urodzinowy - z tym wiąże się fajna historia, w liceum mówili na mnie wiśnia ze względu na mój kolor włosów i dlatego wisienki :)


Bransoletka i zawieszka - Kelly Melu , koszt około 60 zł


Bransoletka mojej babci, którą dała mi nie dawno. Ma chyba ze 20 lat, 4 mniejsze oczka już wypadły, ale jest tak piękna, że zupełnie mi to nie przeszkadza.


Lilou, czarny sznurek i duża złota gwiazdka + zapięcie, koszt 130 zł


Zegarek Timemaster, prezent, że tak powiem maturalny od mamy  :))

Jeśli chodzi o moją Pandorę, to zrobię o niej oddzielny post, bo chciałabym pokazać każdy element oddzielnie :)

Jaka jest wasza ulubiona biżuteria? Co najczęściej kupujecie? Bransoletki, pierścionki, a może kolczyki? :) Piszcie, chętnie się dowiem! :)

A teraz życzę miłego dnia i do napisania później!

xoxo.
K.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Tort marchewkowy

Muszę Wam powiedzieć, że fatalnie się dziś czuję, głowa mi pęka od rana, ale poprawiłam sobie humor torcikiem marchewkowym :) 


Przepis podpatrzyłam w programie "Rewolucja na talerzu"






ciasto:
400g marchewki
4 jajka
4 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
2 łyżki miodu
1,5 łyżeczki esencji waniliowej
skórka z 1/2 pomarańczy
1 łyżka orzechów nerkowca, migdałów i rodzynek
2 łyżeczki proszku do pieczenia

krem: 
400 g twarożku śmietankowego
sok z ½ pomarańczy
skórka z 1/2 pomarańczy
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 łyżeczka miodu


Ścieramy marchewkę na tarce o grubych oczkach, dodajemy startą skórkę z pomarańczy, esencję waniliową, proszek do pieczenia, mąkę, rodzynki, orzeszki i migdały. W małej miseczce ucieramy żółtka z miodem, a z białek ubijamy pianę. Dodajemy żółtka do naszej tortowej masy, na końcu dodajemy pianę. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na godzinkę.



Twarożek ucieramy z sokiem z pomarańczy, skórką pomarańczową, esencją waniliową i miodem.


Po upieczeniu, tort studzimy, nakładamy krem i dekorujemy. 


W pierwotnym przepisie był dodany jeszcze imbir, ale jakoś nie bardzo mi tutaj pasował, no i polewa czekoladowa, ale jak dla mnie to za dużo.


Smacznego! :)






Wiem, że niektóre z Was miały nadzieję zobaczyć dzisiaj zupełnie coś innego, ale nie zdążyłam zrobić zdjęć, mam nadzieję, że uda mi się jutro :)




a teraz lecę pouczyć się trochę na jutrzejszą gramatykę, a potem do łóżka :)


xoxo
K.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Sex Story / No strings attached

Cześć,
Mam dość tej pogody, kwiecień jak kwiecień wiadomo, ze raz jest zimno raz ciepło, no ale ten deszcz to już do przesady! Zmokłam straszliwie, dostałam kataru i nie wiem co zrobię jak się rozchoruję.

Dziś opowiem o filmie o beznadziejnym polskim tłumaczeniu. 
"No strings attached" to kolejna komedia na której uśmiałam się do łez.

Film z następnymi ulubionymi aktorami czyli Natalie Portman i Ashton'em Kutcher'em. Komedia typowo romantyczna, nadaje się na walentynkowy wieczór o którym jest także mowa w filmie.

Historia dwójki znajomych z obozu letniego, którzy po 10 latach spotykają się na imprezie, Emma czyli Portman zaprasza Adama czyli Kutcher na pogrzeb swojego ojca, ten przyjmuje zaproszenie, ale po ceremonii Emma i Adam żegnają się - nie widzą się przez kolejny rok, albo dwa. Spotykają się na targu - przypadkiem, Emma jest wraz ze swoją siostrą i koleżanką, Adam ze swoją dziewczyną. Chłopak bierze od Emmy numer, po to aby po kilku tygodniach do niej napisać, zanocować a później zacząć tytułowe Sex story, czyli przyjaźń która opiera się tylko i wyłącznie na seksie. Jak się domyślacie, wyjdzie z tego miłość i inne nieszczęścia...  :)

 Luźna komedia, opowiadająca o prawdziwej miłości. Natalie jak zwykle w świetnej formie, Ashton przystojniaczek o czarującym uśmiechu. Warto zobaczyć ten film, pośmiać się i pouśmiechać. 
Komedie romantyczne mają w sobie takie magiczne coś, zawsze się uśmiecham, mimo, że taka miłość w prawdziwym życiu się nie zdarza.



Obiecuję, że jutro będzie post nie związany z filmami i książkami :D 
pokażę Wam trochę mojej kolekcji biżuteryjnej, albo dodam jakiś przepis...hmmm taaaak mam ochotę na marchewkowe ciasto :D


Dobranoc! 


xoxo
K.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Nowy cykl : Sex and the city

Chciałam przedstawić Wam moją kolejną miłość, jaką jest Sex and the city :)
 Cztery dziewczyny z Nowego Jorku ukradły moje serce i szczerze mówiąc, chyba nigdy go nie odzyskam ;)

Moja przygoda z tym serialem zaczęła się dawno temu. Moja mama oglądała go namiętnie jak byłam młodsza, a mi nie bardzo pozwalała - wiadomo czemu. Seks to pojęcie o którym dziesięcioletnia dziewczynka nie powinna mieć o tym pojęcia. Dlatego ja jako córka mojej mamy tak samo uwielbiającej ten serial pozwoliłam sobie zacząć oglądać jak miałam 17 lat. Serial poruszający kwestie seksu, miłości, zdrady - rewelacyjny dla kobiet, nieprawdaż? 
Produkcja tego serialu to lata 1998-2004. 94 odcinki w sześciu sezonach, to prawdziwa gratka dla serialomaniaczek, jaką jestem oczywiście ja :)
Jest to serial na podstawie książki Candance Bushnell o takim samym tytule. W 2008 roku i 2010 mieliśmy też okazję poznać dalsze losy bohaterek w pełnometrażowych filmach "Sex and the city: The movie" oraz "Sex and the city 2".






Naszymi bohaterkami są Carrie Bradshaw - moja ulubiona bohaterka, która gra nie kto inny a Sarrah Jessica Parker. Felietonistka w nowojorskiej gazecie, pisuje jak można się domyślić: o seksie w swojej kolumnie "Sex and the city". Każdy odcinek opiera się na jej felietonach, a życie naszej bohaterki jest wkomponowane w te felietony. Singielka, która poszukuje miłości, ale nie gardzi przypadkowym seksem z przypadkowymi mężczyznami. Zakochuje się w mr. Big'u a wtedy dopiero zabawa się rozkręca.


Samantha Jones - tę rolę odgrywa Kim Cattrall. Samantha ma właśną agencję PR. Najstarsza ze wszystkich czterech przyjaciółek. Nie szuka miłości, czerpie szczęście z seksu z różnymi facetami, nie dba o to jak postrzegają ją inni ludzie. Lubi związki, że tak powiem "jednonocne" :)


Miranda Hobbes - odgrywana przez Cynthię Nixon. Prawniczka, cyniczna, odnajduję miłość, zakłada rodzinę, ale i tak przygodny seks to jest coś co bardzo lubi.


Charlotte York - w tej roli Kristin Davis. Jest marszandką, czyli kobietą która sprzedaje dzieła sztuki. Najbardziej wrażliwa z czterech bohaterek, przywiązuje wagę do małżeństwa i szuka sobie męża mimo wszystko.



Kocham ten serial, za to, że jest taki bezpośredni. Na pewno nie jedna kobieta może porównać swoje życie do życia którejś z tych kobiet. Na pewno niejedna wzoruje się na tych silnych mimo wszystko singielkach, dla których liczy się przyjaźń i seks, a dopiero później praca czy też miłość.



W kolejnych postach z cyklu "Sex and the city" będę przedstawiać resztę bohaterów, każdy sezon z osobna, a później obydwa filmy a także książki :)


A Wy lubicie ten serial? Która bohaterka jest waszą ulubioną i dlaczego? Jakie są Wasze ulubione seriale? :)

A teraz dobranoc :)

+ zapraszam do brania udziału w ankiecie ! :) znajdziecie ją na górze po prawej stronie.

xoxo.
K.

Żona na niby / Just go with it.

Cześć wszystkim !

Nie wiem jak Wy, ale ja przez te dwa dni troszkę odpoczęłam no i przede wszystkim dużo czytałam do moich prac zaliczeniowych. Dziś pogoda znowu nie bardzo dopisuje więc wybieram się z przyjaciółką do kina, ale o tym w innym poście :)

Kilka dni temu też byłam w kinie na filmie o beznadziejnym polskim tłumaczeniu "Żona na niby". Moja mama namówiła mnie na ten seans, bo słyszała, że ponoć jest fajny. Zarezerwowałyśmy bilety no i poszłyśmy. 
Kocham chodzić do kina, uwielbiam filmy i bardzo się ekscytuje kiedy siadam przed wielkim ekranem, żeby zobaczyć coś nowego. 

Żona na niby to komedia romantyczna z Jennifer Aniston  i Adamem Sandler'em w rolach głównych. Obydwoje z nich uwielbiam i dlatego wiedziałam, że to będzie jedna fajniejszych komedii. 

Fabuła dość prosta, ale przykuwa uwagę. Adam Sandler jako Dr Danny Maccabee - chirurg plastyczny, nosi obrączkę i udaje, że ma żonę. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta! Aby "wyrwać nowe laski" :D Jennifer Aniston gra jego asystentkę Katherine Murphy - rozwódkę z dwójką przeuroczych dzieciaków. Danny zakochuje się w Palmer (Brooklyn Decker) dwudziestokilkuletniej fance N'SYNC, wszystko było w porządku dopóki Palmer nie znlazła obrączki Danny'ego. Dochodzi do kłótni, a Danny prosi Katherine, żeby udawała jego żonę...
Komedia jest na prawdę przednia, uśmiałam się straszliwie. Luźny, sympatyczny film o miłości. Adam jak zwykle gra komicznie, a ciało Jennifer zapiera dech w płucach. W filmie występuje także Nicole Kidman jak Devlin Adams, przyjaciółkę Katherine z czasów szkolnych z którą spotykają się podczas wyjazdu na Hawaje...

Jedna z lepszych komedii, które ostatnio zostały wypuszczone na rynek filmowy. Ja podczas seansu byłam totalnie zahipnotyzowana i nie zwracałam uwagi nawet na ludzi, którzy siedzieli obok i rzucali popcornem w innych. ;)



Dziś idę na kolejną komedię, więc na pewno niedługo znajdziecie tu jej recenzję. :)

Życzę pogodnej niedzieli ! I dziękuję za wszystkie komentarze! :)

xoxo

K.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Opactwo Northanger nareszcie przeczytane.

Wczoraj na literaturze powszechnej dowiedziałam się, że do egzaminu muszę przeczytać 10 z 35 książek, które są podane w sylabusie. Jak dobrze, że znalazł się tam Szekspir. Dlatego też nie będę miała czasu na czytanie literatury, którą się interesuję i myślę, że przedstawię Wam kilka pozycji z literatury angielskiej wartej przeczytania :)
 Przez to co dzieje się za oknem nie mam najmniejszej ochoty na nic, a co dopiero wyjść na spacer, albo na zdjęcia. Mój nastrój jest adekwatny do szarego nieba z którego co chwila leci jakaś mżawka. Gdzie się podziało słońce? Te promienie, które przytulały mnie codziennie, przez które na mojej buzi widniał uśmiech? Nie zapowiada się na razie na to, aby się ponownie pojawiły, a ja w niedzielę chciałam jechać do ZOO :) 

Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o "Opactwie Northanger" które męczyłam długo, a to przez to, że mam problemy ze wzrokiem, od czytania bardzo bolała mnie głowa i nie mogłam czytać dłużej niż pół godziny bez przerwy. Czekam na okulary, ale odbieram je już dzisiaj :D

Opactwo Northanger to opowieść Jane Austen na której podstawie muszę napisać pracę zaliczeniową. Na początku nie byłam przekonana do tej pozycji, stwierdziłam, że to będzie nudna opowieść o snobistycznej angielskiej arystokracji, napisanej językiem którego na pewno nie zrozumiem. Myliłam się. Mimo, że czytałam ją naprawdę długo a ma tylko 230 stron, to czytało mi się ją lekko i przyjemnie. Młodziutka Katarzyna Morland poznaje życie towarzyskie w miejscowości Bath - miejscu licznych zabaw, balów, teatrów. Jest tam razem z państwem Allen, którzy sprawują nad nią opiekę. Katarzyna poznaje Izabellę i zaprzyjaźnia się z nią, poznaje także urokliwego Henry'ego Tilney'a w którym zakochuje się, można by rzec od pierwszego wejrzenia. Henry ma siostrę Eleonorę, z którą Katarzyna także się zaprzyjaźnia. Spędzają ze sobą czas w Bath, później wyjeżdżają do Northanger Abbey* a tam Katarzyna poznaje jeszcze inne życie.
Perypetie Katarzyny, Izabelli, Henry'ego oraz Eleonory to opowieść pełna humoru. Często uśmiechałam się sama do siebie, gdy czytałam ją w metrze, a ludzie dziwnie na mnie zerkali. Jane Austen urzekła mnie swoim stylem i na pewno sięgnę po resztę jej dzieł, ale to dopiero kiedy będę miała chwilkę oddechu od czytania lektur obowiązkowych. 


* Abbey to po angielsku opactwo

Wiem, że jest ekranizacja tej powieści z 2007 r, którą mam zamiar obejrzeć :)

Następną książką jaką muszę przeczytać i to dość szybko to "Rob Roy" o którym już wspominałam i na podstawie którego także muszę napisać pracę zaliczeniową. Nic tylko życzcie mi powodzenia, bo tematy związane z tymi książkami nie są trudne, ale trzeba poświęcić temu trochę czasu. Dlatego dzisiaj wyjeżdżam za Warszawę na dwa dni, żeby móc poczytać w spokoju. 

Myślę, że do napisania w sobotę albo niedzielę. Życzę Wam udanego weekendu :)


Aha i jeszcze jedno. Bardzo dziękuję za każdy komentarz i subskrybcję. To dla mnie wiele znaczy, wiem, że mam dla kogo pisać te notki i przede wszystkim, że są czytane przez innych. Staram się odpowiadać i komentować Wasze blogi na bierząco. :*


xoxo
K.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Śniadanie u Tiffany'ego / Breakfast at Tiffany's

Zastanawiałam się przez ostatnie dwa dni o czym chciałabym napisać. Szczerze, ten weekend nie był jednym z tych lepszych. Bardzo źle się czułam i nie miałam siły wstać z łóżka a co dopiero myśleć o książkach ;)
Ale za to obejrzałam kilka filmów pod kołderką - to coś co tygrysy lubią najbardziej :)

Także do konkretów. Bodajże w lutym do naszych kiosków weszła nowa kolekcja filmowa "Ikony Kina". Jako, że ja uwielbiam stare kino, a przede wszystkim kocham Hepburn i Monroe jak tylko zobaczyłam reklamę w tv poleciałam do kiosku i kupiłam część 1, czyli "Śniadanie u Tiffany'ego" z Audrey Hepburn w roli głównej. (Teraz w kioskach można dostać już część 4 "Jak poślubić milionera" z Monroe.)
Możecie sprawdzić jakie filmy będą następne i którego dnia będą się ukazywać na : http://kolekcjafilmowa.pl/ikony/

Wracając do filmu, kupiłam go razem z magazynem Viva, przyleciałam do domu i obejrzałam go jednym tchem. W ten weekend zrobiłam sobie powtórkę razem z moją mamą siedziałyśmy na kanapie i że tak powiem wgapiałyśmy się w mały ekran telewizora z rozmarzonymi minami. Ścieżka dźwiękowa jest przepiękna. W tej ekranizacji znajdziemy piękną scenerię i niesamowity klimat. 
Jest to opowieść o Holly Golightly, która jest nowojorską i ekscentryczną playgirl, postanowiła, że ślub weźmie tylko z milionerem. Udaje jej się poznać nowego sąsiada, Paula Varjak'a który jest "pisarzem" na utrzymaniu bogatej mężatki. Losy Holly i Paula krzyżują się, rodzi się przyjaźń a później nawet miłość...
Opowieść pełna śmiechu, wzruszeń oczywiście z happy endem, lekka i przyjemna pozycja dla osób lubiących stare filmy. I mimo, że film ten jest z 1961 roku, to czaruje nadal i myślę, że jeszcze długo będzie.


Oglądałyście? Jak wrażenia? Jakie są wasze ulubione stare filmy ? :)




Pamiętacie notkę o "Tajemnicy Brokeback Mountain" ? Dziś na TVN7 o 22:35 możecie obejrzeć ten film :) ja na pewno będę oglądać, już chyba po raz setny :D


A teraz lecę pichcić obiad, udanego popołudnia!

xoxo
K.