środa, 9 listopada 2011

Dear John by Nicholas Sparks - książka i film.

Nicholas Sparks - amerykański pisarz, autor między innymi "The Notebook", "The Last Song" czy kultowego "A walk to remember". Muszę przyznać, że oglądałam wszystkie trzy filmy i tak, podobały mi się, nawet bardzo, dlatego będąc któregoś dnia w Empiku skusiłam się na "Dear John" w polskim tłumaczeniu "Wciąż ją kocham". Bardzo lubię Amandę Seyfried, która gra jedną z głównych ról. Film kosztował mnie 19,90 dlatego stwierdziłam, że nawet jeśli mi się nie spodoba to nie będzie mi szkoda... Jednak się spodobał... Bardzo.

Gdy go obejrzałam, żałowałam, że nie przeczytałam najpierw książki, dlatego pobiegłam do księgarni i kupiłam mój własny egzemplarz. Zakochałam się totalnie w tej historii, książka oczywiście odbiega od filmu i jest o wiele lepsza, ale film też ma w sobie taką magię. Muszę przyznać, że czytając książkę popłakałam się, a bardzo rzadko mi się to zdarza, nawet w sumie nie pamiętam czy kiedykolwiek płakałam czytając. Za to film wzruszył mnie i dlatego uważam, że historia została dobrze opowiedziana, mimo niektórych sprzeczności z książką.

Oczywiście wychodzę z założenia, że książka tłumaczona np z angielskiego, nie ma tej samej magii. Jeśli chodzi o tę książkę, nie czytałam w polskim tłumaczeniu, dlatego znowu nie mam porównania.

John - chłopak po przejściach, przyjeżdża do rodzinnego miasta na przepustkę, ponieważ jakiś czas temu wstąpił do wojska. Spędza czas ze swoim ojcem, który jest dość dziwnym człowiekiem, surfuje, spędza czas na plaży, gdy któregoś razu spotyka dwie dziewczyny, zagaduje, ale tamte nie są zbytnio zainteresowane. Dziewczyny stojąc na pomoście rozmawiają ze swoimi kolegami, w ten jeden z nich zrzuca niechcący torbę Savanny. John od razu wskakuje do wody aby ratować rzeczy pięknej dziewczyny. Oddaje ją, a Savannah zaprasza go na ognisko. Poznają się i zakochują. Jednak John musi wracać do Niemiec, gdzie stacjonuje. Obiecują sobie, że będą na siebie czekać. Piszą listy, a John jak tylko dostaje przepustkę wraca do swojej ukochanej. Niestety wydarzenia z 11.09.2001 nie pozwalają na to aby John wrócił do domu tak jak planował - czyli po roku. Decyduje się na wyjazd do Iraku. Oboje przechodzą ciężki okres, gdy wtedy Savannah pisze ostatni list...

Nie będę zdradzać więcej, bo film naprawdę jest warty obejrzenia. W te jesienne długie wieczory miło usiąść, nakryć się kocem i poczytać, czy obejrzeć coś miłego.

Pozdrawiam

xoxo
K.

sobota, 22 października 2011

Mac Ice&Glitter winter collection for Nov/Dec 2011

Nie wiem jak Wy, ale ja MAC uwielbiam od kiedy pamiętam. Jestem totalnie uzależniona i wiem, że są to drogie kosmetyki, ale wychodzę z założenia 'kupić coś droższego, ale lepszego' co nie zawsze okazuje się lepsze ;)


Dziś chciałam pokazać Wam nową kolekcję, a raczej te rzeczy, które zwróciły moją uwagę, ponieważ cała kolekcja jest dość duża :) Produkty będą dostępne w sklepach w listopadzie. Uwielbiam kolekcje zimowe, bo można znaleźć tam mnóstwo zestawów- które to dobre są na np prezent gwiazdkowy.


W tym roku królują pudrowe róże, niebieskości a na ustach ciemne czerwienie.


1. Paint pot (74 zł)
Let's skate!



2. Mineralize Eyeshadow (78 zł)
Fresh Ice

Winterized

3. Lakier do paznokci (65 zł)


4. Zmysłowa paleta (179 zł)

 Black Tied ,Shadowy Lady ,Fun!, Lightfully,Festive Delight

5. Zestaw pędzli (225 zł)





167SE (do brązera), 168SE, 239SE, 217SE, 212SE.


Wpadło Wam coś w oko? 
Całą kolekcję można zobaczyć TU.


Niestety, nie mam dużo czasu w tygodniu, a w weekendy nie bardzo mam ochotę na cokolwiek, dlatego przepraszam, że tak długo mnie nie było, postaram się to zmienić.
Pozdrowienia kochane.


xoxo
K.

niedziela, 2 października 2011

Friends with benefits

Cześć!

Muszę powiedzieć, że już dawno nie byłam w kinie, a to dlatego, że nie mogłam wykupić kodu z Orange. W zeszłą środę specjalnie nastawiłam budzik w nocy żeby móc wykupić ten kod i udało się. Byłam na Friends with benefit - po polsku "To tylko seks" (co za beznadziejne tłumaczenie, nieprawdaż?:P)

Muszę przyznać, że poszłam na ten film ze względu na aktorów, chciałam zobaczyć i Milę Kunis i Justina Timberlake'a. Miałam nadzieję dobrze się bawić i muszę przyznać, że tak właśnie było. Komedia romantyczna. Najpierw przez myśl przeszło mi, że to połączenie dwóch filmów "No strings attached" i "Love and other drugs". I trzeba przyznać, że "Friends with benefits" jest troszkę podobny do "sex story" ale uważam, że jednak trochę lepszy.

Jamie zajmująca się rekrutacją pracowników do jednej z nowojorskich firm próbuje namówić Dylana aby wziął tę posadę. Udaje jej się to, Dylan przeprowadza się z L.A, zaczyna spotykać się z Jamie, razem się wygłupiają, chodzą na drinki, oglądają filmy. Są dla siebie bratnimi duszami, lecz nie chcą wiązać się na poważnie. Ustalają pakt, tylko seks. Niestety jak można się domyślać ani jedno ani drugie raczej nie dotrzyma obietnicy "bez miłości".

Jak dla mnie bardzo luźny, zabawny film i o dziwo sala była prawie pełna. Ludzie śmiali się i chichotali, a ja z moją towarzyszką miałyśmy naprawdę niezły ubaw. Jeśli ktoś chce po prostu się pośmiać i zobaczyć uroczy film, to polecam jak najbardziej! :)



Pozdrowienia,
xoxo 
K.

piątek, 30 września 2011

Konadowa zebra


Witajcie!
Niestety zaczęłam zajęcia, do tego praca i mnóstwo innych zajęć, dlatego nie mam prawie czasu. To dopiero pierwszy tydzień szkoły a ja na przyszły tydzień mam już tyle rzeczy do nauki, że raczej będę siedzieć cały weekend nad tym, no cóż koniec wakacji, koniec wolnego czasu, koniec słodkiego lenistwa. 

Dziś przychodzę z zeberką na paznokciach. Kupiłam ostatnio na allegro zestaw do stemplowania paznokci -Konad. Kosztował mnie 31 zł + 9 zł przesyłka, ale widziałam takie zestawy w szafach Essence o wiele taniej :)

Lakier bazowy to Inglot 969 a zeberka została wykonana Golden Rose z kolekcji Paris nr 222.




Bardzo delikatny efekt idealny do pracy czy do szkoły. :)


Ostatnimi czasy ta metoda jest bardzo popularna, dlatego nie pokazuję tutaj jak te stempelki się robi, ale jeśli któraś z Was chciałaby żeby to pokazać, to oczywiście zrobię to w następnej notce :)

A teraz idę przysiąść do książek a później do pracy.

Miłego dnia i cudownego weekendu!

xoxo
K.

niedziela, 25 września 2011

Cupcakes

Hej!

Niestety ciągle jestem na antybiotyku i nie czuję się najlepiej, ale wczoraj z przyjaciółką postanowiłyśmy upiec babeczki :)
Przepis zaczerpnęłyśmy z książki, którą niedawno zakupiłam. "Good Food 101 Delicious gifts" to nie jedyna książka z serii BBC BOOKS. Myślę, że co jakiś czas będę prezentować Wam jakiś przepis, bo jest w niej mnóstwo prześlicznych i na pewno przepysznych słodkości do wykonania :)

Wybrałyśmy Monster Cupcakes - na halloween, ale nie udekorowałyśmy ich halloween'owo, ponieważ to jeszcze nie ten czas. Na pewno na imprezie halloween będą przystrojone inaczej, ale tym razem wykorzystałyśmy polewę czekoladową i złote perełki.








Przepis jest bardzo prosty, zaczynamy!

250 g mąki
25 g kakao
175 g cukru
85 g niesolonego masła ( rozpuszczonego )
5 stołowych łyżek oleju
150 g naturalnego jogurtu
1 łyżeczka zapachu waniliowego
3 jajka

Piekarnik należy rozgrzać do 190 stopni, lub jeśli macie gazowy to poziom 5. Wszystkie składniki należy wrzucić do miski i potraktować je mikserem, tak aby masa była gładka. Następny krok to rozlanie masy do foremeczek :) Należy piec 20/25 minut. Przystrajać wedle upodobania :)

Powodzenia!









Jak mija Wam weekend? Lubicie piec różne ciasta, czy babeczki ? Ulubione przepisy? :)


Od jutra zaczynam zajęcia, mam nadzieję, że ten rok czymś mnie zaskoczy.

xoxo

K.

niedziela, 18 września 2011

Autumn / Winter wish list

Cześć!

Leżę chora w łóżku i nie mam na nic ochoty, jednak dzięki komuś kto dodaje mi otuchy za każdym razem kiedy tylko tego potrzebuje, stwierdziłam, że napiszę coś nowego. Jestem trochę zestresowana nową pracą, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Dziś przychodzę z rzeczami, które chciałabym kupić na zbliżający się sezon. Jako, że mam pracę, może chociaż część z tych rzeczy uda mi się w jakiś sposób upolować :D

1. Buty


Jestem w nich totalnie zakochana! Nie postanowiłam jeszcze, który kolor bym chciała, ale to nie ważne :D

2. Gruby sweter we wzory


3. Oversize jumper

4. Szare EMU - które niedawno kupiłam :)


5. Brązowa torebka


6. Czapeczka



A jaka jest wasza wish lista na ten sezon ? :)


Dobrej nocy i wszystkim chorym zdrowia! 

xoxo
K.

czwartek, 15 września 2011

The Carrie Diaries

Candace Bushnell - autorka kultowego Sex and the City, powróciła z Pamiętnikami Carrie w 2010 r. Trafiłam na tę książkę przy okazji zakupów w American Bookstore - której to jestem dość częstym gościem. Od razu pobiegłam do kasy i zaczęłam czytać w drodze do domu. Jako wielka fanka Seksu w wielkim mieście musiałam przeczytać historię Carrie z czasów liceum. Połknęłam tę książkę jednym tchem. Jest napisana tak łatwym językiem, że raczej nikt nie będzie miał z nią problemu, zawsze można wybrać wersję po polsku ;)

Carrie w tej książce to niezwykła dziewczyna z małego miasteczka, która ma fioła na punkcie butów vintage, która jest dowcipna i zawsze znajdzie ripostę na wszystko, która wyróżnia się z tłumu bo ma swój własny styl. Ma swoje własne zdanie, rozmyślenia o relacjach damsko-męskich, zaczyna pisać do szkolnej gazetki pod pseudonimem, a także poznaje swoją szkolną pierwszą miłość i jej życie wywraca się do góry nogami.

Szczerze czekałam aż ukaże się ta pozycja, bo byłam ciekawa jak Bushnell przedstawi tą młodą Carrie i musze przyznać, że się nie zawiodłam. Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu, niedawno przeczytałam drugą część o której pewnie też napiszę. Jeśli lubicie Sex And The City, no to jasne jest, że ta pozycja musi być na waszej półce :)



Nie wiem jak Wy, ale obejrzałam The Vampire Diaries i już nie mogę doczekać się trzeciego sezonu, który w USA dzisiaj ma swoją premierę :D mam nadzieję, że jutro będę mogła już obejrzeć nowy odcinek :D

na dzisiaj to tyle, ostatnio jestem bardzo zabiegana, bo zaczęłam nową pracę, w której mam urwanie głowy. To dobrze, bo przynajmniej nie mam czasu na myślenie o głupotach, bo miłość to jak narazie dla mnie głupota,

Dobrej nocy,

K.

poniedziałek, 12 września 2011

Toms

Witajcie!


Jako, że mieliśmy piękny weekend, wyjechałam na działkę. Pogoda dopisała, troszkę odpoczęłam i jestem :)
W zeszłym tygodniu podczas spaceru po Nowym Świecie i Chmielnej wraz z przyjaciółką weszłyśmy do jednego sklepu, w którym ona kupiła swoje Toms'y. Jak tylko zobaczyłam te buty, zachwyciłam się nie dość, że kolorem to i kształtem. Wyglądały na mega wygodne, ale podobno mieli ich już nie sprowadzać. Weszłyśmy do butiku aby zapytać i okazało się, że jest mój rozmiar. Weszłam w posiadanie najwygodniejszych butów świata.


Toms to firma, która powstała w 2006, jej założycielem jest Blake Mycoskie. Podczas swojej podróży po Argentynie zauważył, że bardzo dużo dzieci chodzi tam niestety na boso. Założył firmę aby pomóc tym dzieciakom i proszę sukces na pełnej linii! Każdy kto kupi buty Toms przyczynia się do pomocy. Kiedy Ty kupisz parę butów, jakieś dziecko w potrzebie buty dostanie. Czyż to nie jest wspaniałe?


W Polsce nigdzie tych butów nie widziałam, można je znaleźć w pojedynczych butikach. Oczywiście można kupić je także przez internet http://www.toms.com/ lub na allegro, czy ebayu. Klasyczny model, czyli ten który mam ja kosztuje od 44 $ do 54$, ale oferta jest bardzo duża i każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Moje udało mi się kupić za 99 zł, co było dla mnie szokiem, ponieważ 44$ to jednak troszkę więcej.




Co sądzicie ?:)






Byłam także w Lilou i nie mogłam się powstrzymać od zakupu nowej bransoletki.





Jako, że mam kotkę, kupiłam złotego kotka i dograwerowałam wąsy :)




Dziś zaczynam nową pracę. Nowy rozdział w moim życiu. 
A także znowu oglądam SATC. Moje uzależnienie nie zna granic ;)


miłego dnia!


xoxo
K.

środa, 7 września 2011

Essence Nail Special Effect Topper + Tag


Hej!
Ale dzisiaj pięknie, mimo, że z tego co widzę wieje niezły wiatr. Niedługo wychodzę i mam nadzieję, że to będzie udany dzień. :)

Dzisiaj przychodzę z moim nabytkiem z Essence. Ja kupiłam go w Niemczech za 1,30 € o ile pamiętam. Niestety nie wiem ile kosztuje w Polsce, ale myślę że nie więcej niż 10 zł. Jest to top coat z confetti, które mi podobają się szalenie. Paznokcie wyglądają jakby były pokryte żelem. Zdjęcia nie oddają tego efektu tak jakbym chciała, ale może coś zobaczycie. Ja lubie łączyć ten topper z ciemnymi lakierami i dlatego użyłam Eveline Colour Show nr 425. Używałyście tego? :)









Zasady:
1. Umieść obrazek "10 pytań kosmetycznych od Majorki"
2. Odpowiedz na 10 pytań kosmetycznych
3. Powiedz, kto Cię oTAGował
4. OTAGuj 12 blogów tym TAGiem
5. Poinformuj blogi o oTAGowaniu
1. Używasz kolorowych cieni do powiek, czy neutralnych?
Używam i neutralnych i kolorowych, to zależy od mojego nastroju, czasem lubię zaszaleć z kolorami na powiekach ;)

2. Co wolisz bardziej 'pomadkę czy błyszczyk'?
Pomadkę, balsamy ochronne i wszystko inne co jest nie klejące :P Nienawdzię błyszczyków. 
3. Czy uważasz, że tylko drogie produkty są dobre?
Nie każdy droższy produkt jest lepszy, ale osobiście wolę odłożyć sobie pieniądze i kupić coś droższego niż kupić coś za 5 zł i potem płakać, bo dostanę uczulenia. Niestety mam dość wrażliwą skórę
4. Co sądzisz i czy używasz różu do policzków?
Róż to mój kosmetyk #2! Bez niego makijaż wygląda łyso :P moim ulubionym jest róż z Bobbi Brown w odcieniu Blushed.
5. Jaki jeden produkt kosmetyczny kolorowy zabrałabyś na bezludną wyspę? ;)
Podkład
6. Miałaś kiedykolwiek problemy z cerą?

Miałam, mam i raczej mieć będę. Borykam się ciągle z tym problemem i chodzę po lekarzach
7. Używasz filtrów? 
Staram się aby mój krem na dzień oraz podkład miały filtry

8. Na jaki produkt kosmetyczny uważasz, że trzeba wydać więcej pieniędzy?
Krem i podkład
9. Co sądzisz o maseczkach i czy ich używasz?
Uwielbiam i bardzo często używam :)

10. Jakiej gwiazdy makijaże podobają ci się najbardziej?
Jeśli chodzi o makijaże delikatne to uwielbiam Natalie Portman, ale kocham także makijaże Beyonce i Lady Gagi.


Taguję wszystkich, którzy mają ochotę :)


Miłego dnia!

xoxo
K.

piątek, 2 września 2011

Lush Bubblegum Lip Scrub

Jako, że zanosi się na w miarę ładny dzień uciekam z domu na pyszną kawę w towarzystwie nowej książki :)

Dziś przychodzę z recenzją!
Kupiłam go jak byłam w Dreźnie. Już bardzo dawno temu chciałam aby trafił w moje rączki, więc wiadome było, że jak tylko dopadnę Lush'a to pierwszym zakupem będzie właśnie o to ten scrub. Jego cena jest dość wysoka, bo prawie 9€, ale szczerze gdybym miała przeliczać na złotówki to zapewne nic bym tam nie kupiła.

Lip Scrub ma za zadanie utrzymać nasze usta delikatne i wygładzone. Zapach jest nieziemski, jak tylko posmarujecie sobie nim usta, to nie dość, że czujecie zapach gumy balonowej, to jeszcze jej smak!

Konsystencja tego scrub'u jest jak cukier, jest niesamowicie wydajny, aby wygładzić usteczka potrzeba maleńka ilość produktu na opuszku palca. Pocieramy delikatnie po ustach i voila! Możemy nakładać ulubiony balsam pielęgnacyjny, czy też kolorową pomadkę na przygotowane usta!

Plusem jest to, że ten produkt posiada złuszczający cukier puder, który można zjeść! Warstwa scrub'u która zostanie na waszych ustach po wmasowaniu go w usta jest jadalna i smakuje jak... cukier ;)

Ja jestem zachwycona tym produktem i starczy mi na pewno na bardzo długo. Jednak jeśli miałabym kupić go w Polsce to nie wiem czy bym się pokusiła, bo jego cena za pewne byłaby wyższa.



Pudełeczko zawiera 25ml produktu.

Używałyście kiedyś produktów Lush? Znacie jakiś inny scrub do ust warty polecenia ? :)

Miłego dnia kochane,
xoxo
K.

środa, 31 sierpnia 2011

Zakupy sierpniowe!

Hej!

Dziś miałam nawet dobry dzień, tęsknię za czasami, kiedy każdy mój dzień był taki zajęty i taki cudowny.


W tym miesiącu kupiłam kilka nowych rzeczy, także ten post to typowy haul :)

Przede wszystkim dwie torebki od użytkowniczki ilovegooseberry.blogspot.com - Aniu dziękuję! :*




cena 55 zł


cena 15 zł

Następnie granatowy tusz do rzęs z Oriflame, już dawno chciałam kupić taki tusz i muszę powiedzieć, że ten o dziwo się sprawdza :)


cena około 12 zł

Zasiliłam też moją paletkę Mac nowym cieniem "Atlantic Blue" - kolor jak dla mnie przecudowny, akurat potrzebowałam takiego chabrowego niebieskiego do makijażu, a że od dawna chciałam go kupić.... :D




Dziś było mi baaaardzo zimno, dlatego moje bluzy, kurtki i swetry już opuściły głęboką szafę i są na wieszakach, a Wy cieszycie się, że idzie jesień? :)

xoxo

K.

wtorek, 30 sierpnia 2011

Letni miętowy french

Witajcie drogie czytelniczki!

Dobrze, że został mi jeszcze miesiąc wakacji, bo chyba nie byłabym w stanie zacząć szkoły od czwartku. Ostatnio bardzo źle się czuję, dlatego też moja przygoda z lekarzami zaczyna się od początku. Koniec wakacji, koniec lata, a początek jesieni, mojej ulubionej pory, już nie mogę się doczekać jak liście spadną z drzew, jak zrobi się złoto i czerwono na ulicach, jak będzie można nosić duże, grube swetry. Ale do tego jeszcze troszkę czasu. Przez to, że zaczęłam żyć już jesienią, mój nastrój uległ jednocześnie i poprawie i pogorszeniu - ale nie umiem tego wytłumaczyć. Wróciłam do starej muzyki i dlatego w moich głośnikach pełno jest Three days grace, HIM, The Offspring czy też Blink 182.

Dzisiaj post paznokciowy, uwielbiam lakiery Inglota, które trwałością nie grzeszą, ale z top coat'em utrzymują się naprawdę długo.

1. Base coat - ja użyłam z Ulty
2. Dwie warstwy jasnego różowego lakieru - mój to Inglot 863
3. Miętowy french - Inglot 696, ja malowałam bez plasterków, ale jeśli macie ochotę zawsze możecie ich użyć :)
4. Top coat - Ulta
Gotowe!
Powodzenia!





Lubicie kolorowe french'e? Czy wolicie jednak tradycyjne białe końcówki? Muszę powiedzieć, że ja już dawno nie miałam białych, zawsze są innego koloru, albo ostatnio miałam każdy paznokieć inny. :)

Pozdrawiam Was i do następnego!

xoxo
K.