Moja przyjaciółka ostatnio dostaje ciągle zaproszenia na różne opery, balety czy sztuki teatralne, dlatego chodzimy prężnie, ukulturalniamy się a później i tak kończymy w jakimś fajnym miejscu w centrum ;)
Wczoraj, miałam zaszczyt być w Romie, na Les Miserbales. Na początku, kiedy tylko pierwszy raz usłyszałam o tej sztuce, że jest ona o rewolucji francuskiej stwierdziłam, że zupełnie mnie to nie interesuje, więc nie będę wydawać na to pieniędzy. Któregoś dnia przyjaciółka dostała zaproszenia, więc nie pozostało nic innego jak pójść... I wiecie co? Teraz żałuję, że nie widziałam tego wcześniej. Zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie, że jak to powiedziała Martyna "To była wisienka na torcie naszego teatrowego maratonu" i miała rację w 10000%.
Scenografia zapierała mi dech w piersiach, serio. Była przepiękna, zaskakująca, niesamowita. Dopracowana w każdym najmniejszym szczególiku. Charakteryzacja aktorów - cudowna. Stroje - idealne. Jestem po prostu totalnie zakochana.
Muzyka była tak cudowna, głosy aktorów mnie totalnie poruszyły, to jest niesamowite jacy utalentowani ludzie grają w takich sztukach.
Pomijam tylko to, że ludzie zaczynają zachowywać się w teatrach jak w kinie, Panie które siedziały obok i szeleściły cukierkami, albo Państwo za mną, którzy ciągle uderzali w moje krzesło... Irytujące. Po Teatrze Narodowym, kiedy przyszłyśmy do Romy, to poczułyśmy się co nie co dziwnie, bo ta sala w porównaniu do np. sali Moniuszki to malizna. Jedyne co jeszcze mnie denerwowało, to to, że było okropnie duszno... Myślałam w którymś momencie, że padne. Ale dałam radę, przetrwałam
"LES MIS – jak skracają tytuł wielbiciele – to musical wszech czasów. W styczniu tego roku w Londynie odbyło się 10 000 przedstawienie, co stanowi absolutny światowy rekord i nie znajduje odpowiednika na Broadwayu. Rok 2010 to rok jubileuszowy – upływa właśnie 25 lat od premiery tego niezwykłego dzieła na West Endzie.
Musical, oparty na ponadczasowej powieści Wiktora Hugo „Nędznicy” porusza tematy tak aktualne, że od ćwierć wieku identyfikuje się z nimi publiczność ponad 40 krajów! Oczywiście wielka w tym zasługa muzyki Claude-Michela Schönberga (twórcy m.in. „Miss Saigon”). To właśnie z LES MIS pochodzi przebój „Wyśniłam sen” (I Dreamed A Dream) – wykonanie tej piosenki przez telewizyjną sensację, Susan Boyle obejrzało w Internecie ponad 120 milionów widzów tylko w 2009 roku! Nie koniec na tym, bo nie ma innego musicalu, z którego pochodziłoby tyle hitów, co z LES MIS, m.in. On My Own, Bring Him Home oraz legendarny hymn Do You Hear The People Sing?
Polska inscenizacja LES MIS w Teatrze Muzycznym ROMA to kolejna „non-replica production” w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego. Z reżyserem współpracuje team znakomitych realizatorów, z których część współpracowała przy innych produkcjach TM ROMA, m.in. II reżyser Sebastian Gonciarz, kierownik muzyczny Maciej Pawłowski (od początku w TM ROMA), kostiumolodzy Magdalena Tesławska i Paweł Grabarczyk („Upiór w operze”), scenograf Grzegorz Policiński, choreograf Paulina Andrzejewska („Upiór w operze”) i tłumacz libretta, Daniel Wyszogrodzki (m.in. „Upiór w operze”)." *
Jeśli mieszkacie w Warszawie, to idźcie, bo naprawdę warto!
Życzę miłego weekendu
xoxo
K.